Mydełka Yope od dawna za mną „chodziły”. Każda wizyta w sławnej w Krakowie Drogerii Pigment, w której asortymencie znajdziemy mnóstwo naturalnych kosmetyków, kończyła się zastanawianiem nad tym kosmetykiem. Po dłuższym namyśle oraz kolekcji zobaczonej u Kamili w zdobyczach listopada wiedziałam, że muszę go mieć. Mój wybór padł na wariant figowy, bo uwielbiam ten zapach.

Opakowanie to klasyczna dla mydeł do rąk plastikowa butelka z pompką. Znajdziemy w niej 500 ml niezawierającego parabenów, silikonów, barwników, SLES-u i SLS-u kosmetyku. Najbardziej cieszy oko oldschoolowa etykieta w tym przypadku panem przepiórką. Każdy wariant zapachowy ma swojego opiekuna, więc mamy tu szopy, zające, tukany itd. Zdecydowanie plakietka wyróżnia się wśród innych produktów dostępnych na rynku.

Konsystencja mydła jest dość oleista. Mydło stosuję od 2 tygodni i nie widać na razie zbytniego zużycia, więc zakładam, że z wydajnością nie będzie problemu. Jedno naciśnięcie pompki idealnie uwalnia tyle produktu, by dokładnie umyć obie dłonie. Po aplikacji i zmyciu wodą skóra na rękach jest zdecydowanie nawilżona i tutaj jestem zachwycona. Zwykle borykam się z problemem suchego naskórka w okresie zimowym, a tu regularne stosowanie kremu i używanie tego mydła widocznie złagodziły problem.

Cena tego produktu to ok. 17 zł. W zależności od sklepu, dostępnych promocji. Sądzę, że warto zapłacić może odrobinę więcej i mieć naturalne, dobrze myjące, a do tego nawilżające mydło w płynie. Pamiętajcie, że pielęgnacja zaczyna się właśnie od takich małych rzeczy, bo nie dbając o podstawy jak macie zając się bardziej skomplikowanymi zabiegami. Diabeł tkwi w szczegółach i każda z nas doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Na koniec zostawiam Was ze składem produktu, byście same podjęły decyzję czy chcecie, by któryś ze zwierzaków z etykiet na dobre zagościł w Waszej łazience.

Adoptujecie zwierzaka?

Social Media:

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *