Sporo czasu minęło od ostatniego posta. Mam nadzieję, że dzielnie się trzymacie w obecnych czasach. Ja niestety nie pracuję, a chciałabym już bardzo. Myślałam, że może dziś dowiem się kiedy dane będzie mi wrócić do moich obowiązków, ale niestety jedyne w czym mnie uświadomiono to fakt, że moje miejsce pracy zostanie otwarte znajduję się w etapie trzecim „powrotu do normalności”. Nie jestem tu jednak, by pisać o polityce, bo tu wszyscy się zgodzą, że jej mamy po dziurki w nosie. Myślę, że mam jej bardziej dość niż siedzenia w domu, a uwierzcie mi nie przebywałam tyle w swoim mieszkanku chyba od podstawówki, kiedy to dość ciężko przeszłam ospę wietrzną. 

Przejdźmy do denka, którego wieki nie było na blogu, a produkty jednak stale są przeze mnie zużywane. Podzielone jest na dwie części, bo w ferworze początkowego sprzątania mieszkania cyknęłam zdjęcie i w połowie miesiąca bezmyślnie wyrzuciłam wszystkie opakowania, więc niestety zdjęcia zbiorczego nie będzie.

Garść mini recenzji:
1. Haruharu, Maska do twarzy w płacie, Moisture Mask.
Maseczka w płacie mocno nasączona esencją. Kupiłam ją na jolse. Nie wiem dlaczego ale po wyjęciu maski z opakowania wyczuwałam delikatna won alkoholu. Jednak szybko zniknęła i zastąpił ją lekko wyczuwalny moim zdaniem aloesowy zapach. Esencji jest w opakowaniu bardzo dużo. Spokojnie starcza na użycie jej na skórę szyi i dekoltu. Bardzo podoba mi się opakowanie z wystającym konikiem. Maskę miałam na twarzy 20 min. Po ściągnięciu skóra była widoczniej nawilżona i promienna. Przy aplikacji czułam lekki efekt ściągnięcia cery, ale trwał krótko. Polecam ten produkt.

2. Buna Szałwia, Szampon do włosów cienkich i osłabionych.
Bardzo delikatny szampon o ziołowym zapachu. Sprawdzi się u osób z wrażliwą skórą głowy. Niestety nie zauważyłam poprawy kondycji włosów. Szampon dobrze oczyszcza włosy. Pieni się dość dobrze. Myślę, że nawet w tak niskiej cenie możemy znaleźć coś lepszego. Raczej do niego nie wrócę.

3. Luksja Essence, Mydło w płynie, Jasmine & Vanilla.
Uzupełnienie mydła w płynie. Mydła teraz zużywamy w hektolitrach co najmniej. Mydło dobrze oczyszcza, dobrze się pieni i jest wydajne. Jednak zapach jest nieco drażniący. Jedną z jego zalet jest fakt, że nie wysusza skóry dłoni, a dla mnie to na ten moment dość ważny aspekt.

4. Balea Żel pod prysznic, Fresh smoothie.
Żel pod prysznic w tubie w kolorze limonkowym o bardzo przyjemnym, cytrusowym zapachu. Jestem fanką tej marki. Jednak ze względów praktycznych preferuję te w tradycyjnych opakowaniach. Są bardziej poręczne pod prysznicem. Żel ten ma lekko kremowe wykończenie, dobrze się pieni i ładnie oczyszcza skórę.

5. Biolaven Odżywka do włosów, Olej z pestek winogron & olejek lawendowy.
Odżywka, która jest moim zdaniem bardzo wydajna. Używałam ją kilka miesięcy. Bardzo lubię tą serię, ale odżywkę kupiłam przypadkiem, bo nie doczytałam etykiety, a poszłam po szampon i zamyślona wsadziłam do koszyka nie to co trzeba. Jednak bardzo jestem zadowolona z tego produktu. Widoczna poprawa końcówek włosów. Przyjemnie, delikatnie pachnie, ale niestety zapach nie utrzymuje się długo na włosach.

6. Natura Care Żel-peeling do twarzy, Oczyszczający, Skóra mieszana, tłusta, trądzikowa.
Żel, który zużyłam już dawno, a resztka zalegająca na dnie była z samego tyłu szafki w łazience. Żel posiada drobinki, więc u mnie bardziej pełnił rolę delikatnego, mechanicznego peelingu. Posiada bardzo ładny, świeży zapach. Żel jest gęsty i wydajny. Zużycie całego opakowania przy użytkowaniu 3 razy w tygodniu wynosi około 2 miesiące. Cera po zabiegu jest widocznie odświeżona.

7. Joanna seria Hypoalergiczna, Balsam do ciała z masłem Shea i witaminą E.
Delikatny dla skóry, mocno nawilżający balsam o dość gęstej konsystencji. Posiada bardzo przyjemny, lekko kwiatowy zapach, który długo utrzymuje się na skórze. Stosowałam go głównie po depilacji, bo sprawdza się w tej roli fantastycznie. Skóra jest zdecydowanie bardziej nawilżona i przyjemna w dotyku.

8. Garnier Neo, Antyperspirant w kremie, Fruity Flower.
Pierwsze i ostatnie moje spotkanie z produktem tego typu. Niestety oprócz bardzo przyjemnego zapachu ten produkt się u mnie nie sprawdził. Pozostawia białe ślady na odzieży, nie chroni przed poceniem się, po kilka użyciach lubi się lekko kruszyć na początku wydobywania z opakowania. Zdecydowanie wolę te w sprayu lub sztyfcie.

9. The Body Shop, Żel pod prysznic, Moringa.
Żel pod prysznic marki the body shop o zapachu Moringa to jeden z produktów jakie znalazłam w swoim swopie.
Żel bardzo przyjemnie pachnie porównałabym to do cyrusowych kwiatów. Ma gęsta konsystencja i dobrze się pieni. Po kilku dniach intensywnego używania nie widać zużycia. Po prysznic czuć nutę zapachowa przez kilka godzin. Opakowanie funkcjonalne.

10. Sephora, Foaming Hand Wash, Żel do rąk, Edycja świąteczna.
Żel do mycia dłoni ze świątecznej edycji od Sephory. Na opakowaniu przeuroczy pingwinek.
Mój pierwszy kosmetyk tego typu od Sephora Collection. Opakowanie funkcjonalne i typowe dla tego rodzaju kosmetyków.
Dodatkowo bardzo przyjemny zapach. Po używaniu od kilku dni mogę potwierdzić, że kosmetyk jest gęsty i wydajny, bo wystarczy odrobina, by dobrze oczyścić dłonie. Jedynym minusem jest cena, która jak na mydło do rąk jest nieco wygórowana, bo płaciłam za kosmetyk 19,00 zł.

11. Balea Pianka do golenia, Peppiger papagei.
Pianka do golenia z tropikalnej edycji limitowanej od marki Balea z papugami na opakowaniach. Lubię pianki tej marki, każda z nich ma najpierw konsystencje żelu, a dopiero po kontaktu ze skórą zamienia się w pianę. Żel mamy mocno żółtego koloru, a piana która z niego powstaje jest biała. Zdecydowanie ułatwia proces golenia. Włosy są bardziej podatne na ostrze, a skóra po całym zabiegu nie jest wysuszona, ani podrażniona. Bez pianki zdarza mi się jakieś włoski pominąć przy goleniu, a przy stosowaniu tego specyfiku jest to rzadkością.

12. Marba Cosmetics, Manufaktura Piekna, Kula do kąpieli, Musująca, Lemoniada.
Kula do kąpieli marki Manufaktura Piękna, która otrzymałam w paczce Wielkanocnej od @Dudziacam z portalu DressCloud. Bardzo chciałam przetestować coś tej marki, ale niestety się spóźniłam z zakupami. Ucieszył mnie fakt, że @Dudziacam zdobyła jeszcze perełki tej marki i postanowiła dołączyć je do mojej paczuszki. Kula jest dość sporych rozmiarów. Przepięknie pachnie sama w sobie, a po rozpuszczeniu cała łazienka pięknie, cytrusów pachnie. Widać, że zawiera sporo olejków, które są widoczne po rozpuszczeniu kuli na powierzchni wody. Jedyne czego brakowało mi w wannie to odrobina piany, więc sięgnęłam po jagodowego glutka do kąpieli i po chwili miałam jagodową lemoniadę w wannie. Świetne połączenie.
Skóra po kąpieli jest delikatna i nawilżona i cudownie pachnie. Jestem kilka godzin po wyjściu z wanny, a dalej wyczuwam cytrusową woń na skórze. Obłędne! Takie cytrynowe ciasteczko po wrzuceniu do wanny zapewniło mi aromatyczną i regenerującą dla mojej skóry kąpiel. Chętnie wypróbowałabym inne wersje, ale teraz będą już pewnie nie do zdobycia jeżeli marka wycofała się z Rossmanna.

13. AA, Ethnic beauty, Balsam wygładzająco-odprężający.
Balsam do ciała z olejem tsubaki, białymi kwiatami i zieloną herbatą. Ten ostatni zapach zdecydowanie dominuje w kompozycji, co bardzo przypadło mi do gustu. Balsam mocno nawilża skórę ,a przy aplikacji tak obłędnie dla mnie pachnie, że zdecydowanie jest to dla mnie zabieg relaksujący jak obiecuje producent Dobrze się wchłania, choć przy nanoszeniu większych ilości lubi najpierw sprawić, że cała nasza skóra pokrywa się białą warstwą, mimo tego, że kolor ma lekko zielony odcień tuż po wyciągnięciu z opakowania. Wchłanianie nie jest bardzo szybkie, dlatego polecam stosować wieczorem, bo w porannym pośpiechu może się nie sprawdzić, a po wieczornej, odprężającej kąpieli będzie wisienką na torcie całej pielęgnacji ciała.

14. Balea, Peeling do ciała, Orange & Minze.
Peeling, do którego dość długo miałam mieszane uczucia. Po pierwsze opakowanie w formie tubki, które nie bardzo lubię u tej marki, bo lubi mi pękać lub produkt ciężko jest wydobyć mokrymi rękami z opakowania. Po drugie w zapachu za mało pomarańczy, a za dużo mięty. Skóra dobrze wygładzona po zabiegu. Produkt jest lekko piaskowy o pomarańczowym kolorze z zielonymi drobinkami, które nawiązują do zapachu tego peelingu. Nie zachwycił mnie, nie jest to też bubel, ale nie sięgnę po niego ponownie.

15. Serum do twarzy marki Klairs Rich Moist Soothing.
Produkt kupiłam w Drogerii Pigment, korzystając ze zniżki 20 % na pieczątki. Bardzo przyjemny produkt, który nadaje się do stosowania na noc w celu nawilżenia cery. Można śmiało stosować go jako bazę pod makijaż, a nasza cerą odwdzięczy się promiennym wyglądem. Serum szybko się wchłania. Nawet przy nakładaniu czuć jego lekką, żelową formułę. Skóra widocznie wygładzona i nawilżona.

16. Kobo Professioanl, Long Lasting Eye Liner, Automatyczna kredka do powiek, beżowa.
Moja ukochana beżowa konturówka, używana prawie przy każdym makijażu oka do linii wodnej właśnie się skończyła. Bardzo dobrze się sprawdzała. Była miękka, wydajna bardzo i trwała. Muszę koniecznie wybrać się po kolejną, bo nie mogę sobie wyobrazić codziennego makijażu bez jej użycia. Polecam gorącą osobom, które posiadają małe oczy jak ja do spróbowania powiększenia okaz za pomocą tej kredki. Efekt może Was pozytywnie zaskoczyć.

Ilość zużytych produktów: 16.

Top produkty denka: żel pod prysznic the body shop z serii Moringa, beżowa konturówka KOBO Professional, kula do kąpieli Lemoniada z serii Manufaktura piekna.

Buble: Garnier Neo, Antyperspirant w kremie.

Jak wyglądało Wasze denko w zeszłym miesiącu? Czy używałyście może produktów, które znajdziecie w moim denku?

Social Media:

4 thoughts on “Denko marzec 2020.”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *